Archiwum lipiec 2003


lip 06 2003 Adrienne
Komentarze: 1
Tami natomiast bez słowa powitania, gwałtownie ja pocałował i wciągnął do środka zamykając noga drzwi za sobą. Już prowadził ja w stronę pokoju, kiedy Natalia zauważyła że drzwi nie są domknięte i powoli się otwierają. Nie zwalniając tego, wybitnie mocnego i głodnego pocałunku, popchnęła siebie i Tamiego na drzwi, powodując ich zatrzaśniecie przez masę jego ciała. Kiedy zderzył się z drzwiami, lekko się skrzywił pod wpływem zaskoczenia i bólu. Natalia zaczęła się śmiać, widząc jego niezbyt wyraźną minę. Spojrzał na nią lekko zaskoczony, po czym szybko przyciągnął ja do siebie
- Diablica - szepnął. Spodziewała się dłuższego wywodu, ale chłopak nie miał zamiaru marnować czasu na rozmowę. Jakby spodziewał się, ze zaraz ktoś przerwie im tą niezwykłą chwilę. P
o raz kolejny bardzo skrupulatnie pocałował dziewczynę
Zastanawiała się, skąd wzięło się w nim nagle tyle energii i gwałtowności. Zazwyczaj był czuły i delikatny, a teraz z jego pocałunków wyraźnie można było odczuć wielkie pożądanie i pragnienie jej blisk
ości.

- Tami, co się dzieje? - Natalia spojrzała w jego błyszczące oczy
- nie wiem.. jakbyś mi zadała to pytanie dwa miesiące temu, tez bym nie wiedział jak odpowiedzieć - Tami pocałował delikatnie jej nosek - To jest takie.. niesamowite. Za każdym razem kiedy jestem z Tobą... - nie wiedział co ma powiedzieć. Więc zamilknął. Zamknął oczy i podążył za instynktem. Zaczął szukać jej ust. Potem, kiedy znowu na nią spojrzał, nie potrafił już opanować swoich emocji
- Boże, Natalia, jesteś taka piękna! - krzyknął
jakby właśnie odkrył cud wszechświatów
Natalia spojrzała na niego zrumieniona
- Jesteś pijany? -spytała, nie wierząc w jego słowa. Wymawiał je tak.. pewnie... że prawie w nie wierzyła. Nie wierzyła natomiast, w to co się działo.
- Tak jestem, jeżeli masz
na myśli siebie jako trunek i przyczynę mojego zachowania. Upijam się za każdym razem, kiedy cię widzę.. Twoja bliskość doprowadza mnie do szału i wszelkie granice.. społeczne.. moralne.. są wtedy.. niezauważalne... rozumiesz? - dziewczyna potrafiła tylko skinąć głową nie wiedziała czemu, ale nagle zaczęło jej się robić bardzo gorąco
- Tami - cicho wyszeptała patrząc na jego rozpalone oczy. Uśmiechnął się. Gwałtownie objął ją w pasie i silnymi ramionami podniósł do góry. Bała się że straci równowagę, wiec o
plotła jego biodra nogami, a rękoma kurczowo trzymała się jego swetra. Uśmiechnął się, a potem znowu ja pocałował. I nie tak jak zawsze czule i delikatnie, tylko gwałtownie, wręcz brutalnie. Jednak wcale jej to nie przeszkadzało, kiedy język Tamiego znalazł się głębiej w jej buzi. Przywarła do niego mocniej. Czuła że jest podniecony, ale nie jego bała się w tej chwili. Bała się siebie, że straci panowanie nad sobą i zacznie żyć tylko chwilą, która w każdej chwili mogła pęknąć jak bańka mydlana... Kiedy jednak Tami wprowadził ją do jej pokoju i spojrzał w jego oczy, pełne miłości, jej lęk jakby trochę ucichnął...

Zamknęła oczy, kiedy Tami delikatnie położył ją na łóżko. jeszcze nigdy jej pokój nie wydał się jej taki kolorowy. kiedy przykrył ją swoim ciąłem, jego bliskość była niesamowicie oszałamiająca i pociągająca. Nawet przez gruby sweter czuła jak jego serce mocno bije. Spojrzał na nią
- Coś nie tak? - spytał, patrząc w jej dale oszałamiane oczy
- Nie... Po prostu... - ponieważ nie wiedziała jak zakończyć
zdanie, dotknęła jego twarzy i pocałowała go, przyciągając bliżej do siebie. Chłopak oddawał każdy z pocałunków coraz żarliwiej, aż w pewnym momencie obojgu zabrakło tchu i musieli zwolnić pocałunek. Przez chwile patrzyli na siebie, z oczyma szeroko otwartymi wciąż nie wierząc we wszystko co się działo. Tami najwyraźniej chciał coś powiedzieć, bo jego usta zadrżały, ale niezbyt wiedział co, wiec jak najszybciej przeniósł je na szyję dziewczyny. Lekko zamruczała czując przyjemne uczucie ciepła rozchodzące się po całym jej ciele. Nagle gwałtownie, chwycił ja za ramiona i lekko podniósł. Zaskoczona nie powiedziała ani słowa. Ufała mu bezgranicznie. Szybko, jednym ruchem zdjął z niej spojrzał w jej oczy, pogłaskał po głowie i znowu pocałował ją delikatnie w usta. Po chwili, czując, że się rozluźnia, przytulił ją do siebie, a usta przeniósł na kark i ramiona, odkrywając to, co zakrywał cienki podkoszulek...

Kiedy skończył falę delikatnych pocałunków po szyi, znowu jednym silnym ruchem pchnął ją na łóżko i zaczął całować okolice ucha, jednocześnie błądząc rękoma po jej całym ciele
- Natalia, nie wiem co się ze mną dzieje - szepnął jej cicho do ucha. Czuła jego gorący oddech, który przyprawiał ją o chwilowy brak tchu. Po chwili lekko ugryzł płatek ucha. Dziewczyna
aż wzdrygnęła się od pieszczoty, po czym przyciągnęła jego twarz do swojej
-Cokolwiek się dzieje, nie przestawaj - powiedział cicho, sama zaskoczona tonem i znaczeniem wypowiedzianych słów
Tylko uśmiechnął się, pod wpływem jej drżącego głosu. Dopiero teraz
delikatnie musnął ja w usta, jakby zapewniając o stałości swoich uczuć. czując to przyciągnęła jego twarz ponownie mocniej do swojej, przywarła ciałem do jego męskiej piersi, wargami pieściła jego usta, ale nadal pragnęła czegoś więcej. Była sama zaskoczona swoim nierozsądnym zachowaniem. Tami jakby wyczul jej intencje, bo odnalazł swoim językiem jej język, cofnął się i znów go odszukał, i znów. Ten erotyczny rytm rozpalił jej krew i spowodował tylko ciche mruknięcie. Tami też nie potrafił już opanować swoich reakcji. Ręce zniżył do jej bioder, jedną ręką podnosząc podkoszulek i dotykając jej ciepłej skóry, drugą dotykając gładkich nóg, wydostających się spod krótkich spodenek. Teraz sam wiedział, ze ona pragnie więcej, ze obudził w niej cudowne, przerażające uczucia, których sama przed sobą wstydziłaby się przyznać. Jakby przez chwile się zamyślił, delikatnie całując ją w usta. Teraz ona przejęła inicjatywę, odepchnęła go delikatnie od siebie i zdjęła z niego sweter, pod którym miał cienką, białą koszulę. z pełnym przejęciem zaczęła rozpinać guziki. Patrzył na nią z uśmiechem. Nie mógł pomyśleć ile szczęścia go spotkało podczas tych kilkunastu minut.. Popatrzył w jej kochające oczy, kiedy zdjęła z niego koszulę i zajęła się oglądaniem jego prężnego, nagiego torsu... Nieśmiało go dotknęła, wpierw palcami, potem ustami. Czuła jak przeszedł go dreszcz, spojrzała przez chwilę na niego. Ciężko oddychał, ale z jego oczy nie znikła ani troska ani szczęście.
- Boże, Nat... - znowu się zawahał. Nie wiedział co powiedz
ieć.. Czuł wielka rozkosz, za każdym jej pocałunkiem. Czuł, ze jeżeli zaraz czegoś nie zrobi, spłonie od wewnątrz i już nic mu nie pomoże...

 

anarchy&klopka : :